Średniej wielkości tramwaj jak np. Protram 405N (długość 40,6 m, ilość miejsc ogółem: 297) zużywa około 600-700 kWh/100 km. Czyli około 6-7 kWh na jeden kilometr. Oczywiście w ruchu miejskim. Jest to zużycie prądu na 1 km. Nie uwzględniamy tu odzyskiwania energii podczas hamowania.
System odzyskiwania energii podczas hamowania w liniach tramwajowych pozwala odzyskać nawet 1/4 energii potrzebnej do napędu tramwaju. W takim systemie tramwaj podczas hamowania generuje energię elektryczną.
I to jest absurd całej tej dotowanej przez socjalistyczne państwo komunikacji miejskiej. 600 kWh to jest 300 zł / 100 km. Nowoczesne samochody jak Yaris III 1.0 zużywają w mieście max 6 litrów co odpowiada 30 zł / 100 km/h. A nie raz widzi się jak w takim tramwaju wieczorem jedzie 5-6 osób…
Koszty działania MPK nie są małe, ale ostatecznie i tak się opłaca.
10 kilometrową trasę tramwaj pokonuje w 25 minut. Łatwo policzyć że daje to oszałamiającą średnią na poziomie 24 km/h. Za tę godzinę tramwaj zużyje 72 zł prądu.
Motorniczy w Krakowie zarabia 5000 brutto. Licząc wszystkie koszty pozapłacowe to wyjdzie z 7500 zł. Czyli godzina jego pracy kosztuje 43 zł.
Dwie powyższe sumy dają nam 115 zł. Bilet 60 minutowy to 5 zł. Wystarczy, że w tramwaju cały czas jedzie 115/5=23 osoby i już się opłaca!
Tylko, że taki Yaris nieźle kopci szczególnie jak zimny a tramwaj? Co prawda ze spalania węgla również mamy smog, ale elektrownie są umieszczone poza miastami, otoczone lasem. No i elektrownie mają odpowiednie filtry więc kopcą bardzo mało.
Coś dużo te 300 zł / 100 km jak ten największy autobus SOlaris pali 40 litrów ON / 100 km to wychodzi „tylko” 200 zł / 100 km. To gdzie opłacalność elektrycznego transportu?