Bardzo często podczas jazdy rowerem – szczególnie w terenie górzystym – mamy do czynienia z sytuacja w której z danego wzniesienia zjeżdżamy ze znacznie mniejszą prędkością niż chciałaby nam ją zadać siła grawitacji.
Z taką sytuacją mamy do czynienia w kilku przypadkach:
- jedziemy rowerem górskim w terenie śliskim o mocnym nachyleniu i najzwyczajniej w świecie boimy się gnać 70 km/h pomiędzy drzewami, wolimy bezpieczną jazdę 10-15 km/h i kontrolę każdego pokonywanego metra
- jedziemy po terenie kamienistym i – nawet na rowerze amortyzowanym – nierówności są tak duże że jadąc z prędkością jaka chciałaby nam nadać grawitacja – z pewnością zostalibyśmy wysadzeni z siodełka
- nasz zjazd górski prowadzi po serpentynach, których nie jesteśmy pokonać z wielką prędkością
- poruszamy się rowerem w mieście i – ze względów bezpieczeństwa i organizacji ruchu – nasza prędkość musi być wytrącona do zera a następnie przywrócona (skrzyżowania)
W takich sytuacja bardzo przydatna wydaje się funkcja odzyskiwania energii. Co ciekawe w fabrycznych rowerach elektrycznych bardzo rzadko mamy z nią do czynienia. Dlaczego? Fabryczne e-bike posiadą z reguły napęd centralny a – poprzez istnienie wolnobiegu – nie mają możliwości „hamowania silnikiem”.
W lepszej sytuacji są właściciele przerobionych na ebike rowerów tradycyjnych. Oni z reguły wybierają napęd w tylnej piaście. A ten umożliwia odzysk energii podczas hamowania.
Nie wiem czy to jest opłacalne, sama instalacja się komplikuje a akumulatora też nie można ładować nie wiadomo jakim prądem więc idealne byłoby „odzyskiwanie” na dłuuuugiej i mało stromej górce żeby miało to czas ładować małym prądem. Ale z takich górek lubimy jechać bez hamowania….
A nie ma górek pośrednich? Długich na których robimy trochę dohamowania? A nie dałoby się ładować jakiegoś superkondensatora podczas hamowania w mieście?
te rowery projektuja developerzy a nie artysci tacy jak Tesla ane są po to aby odzyskać naszą kasę…odzyskiwanie energii w rowerze oni zrealizuja poprzez zamontowanie pompy ciepła,,,;-)